Inwestycyjny krach w polskich firmach. Eksperci wskazują przyczyny

Od inwestycji teraz zależy nasz wzrost i dobrobyt w przyszłości. A tymczasem polskie przedsiębiorstwa nie inwestują. ING Bank Śląski i Europejski Kongres Gospodarczy postanowili je zapytać - dlaczego? Bo przez ostatnie cztery lata nastąpiły szoki o nieprawdopodobnej sile, wprowadzające skrajną niepewność. Teraz przedsiębiorcy mają nadzieję na odwrócenie trendu.

- Rozmowy z biznesem pokazały, że skala szoków, których gospodarka doświadczyła od pandemii, przechodzi wszelkie miary - mówił podczas prezentacji raportu główny ekonomista ING BSK Rafał Benecki.

- Prócz tego badania pokazują, że jakość instytucji przekłada się na inwestycje krajowe i zagraniczne, wzrost gospodarczy, produktywność, pozostawanie talentów w kraju. Od pewności prawa i jakości sądów zależy, czy biznes nawiązuje współpracę z kooperantami, czy buduje łańcuchy dostaw - dodał.

Badanie oparte jest na pogłębionych wywiadach z ekspertami, przedstawicielami 22 firm przetwórstwa przemysłowego, logistycznych i transportowych oraz trzech izb handlowych działających w Polsce. Zostało przeprowadzone w I kwartale tego roku.

Reklama

Przedsiębiorców pytano o przyczyny trwającego regresu polegającego na tym, że od 2016 roku stopa inwestycji obniżyła do poniżej 17 proc. PKB z ponad 20 proc. we wcześniejszych latach. Czy mają oni nadzieję na odwrócenie tego trendu, a jeśli tak, to na jakiej podstawie ją opierają? Pytano też o to, jakie dostrzegają ryzyka wewnętrzne i zewnętrzne dla wzrostu inwestycji w Polsce.

Dlaczego pytanie o inwestycje jest tak ważne?

- To, co się dzieje w inwestycjach, będzie przesądzać, jak gospodarka będzie wyglądała nie tylko dziś, ale na pokolenia - powiedział Leszek Kąsek, ekonomista ING BSK.

Jako powody regresu inwestycji przedsiębiorcy wymieniali najczęściej jakość regulacji i stabilność prawa, głównie administracyjnego, przewidywalność i stabilność podatków, wysokie koszty inwestycji i inflację, brak specjalistów na rynku pracy, wysokie stopy procentowe, czyli wysokie koszty finansowania, zmienność cen surowców oraz stan sieci energetycznych i dostęp do zielonej energii. Widać, że przyczyny wewnętrzne, krajowe były ważniejsze od zewnętrznych szoków.

Niestabilność prawa, konflikt z Unią Europejską, biurokracja i procesy administracyjne, polityka monetarna i wysoka inflacja, ograniczona dostępność dobrze przygotowanych i uzbrojonych terenów inwestycyjnych, ograniczone narzędzia stymulacji inwestycji polskich przedsiębiorstw przyczyniły się do regresu w inwestycjach. Aktualnie średnia dla Unii Europejskiej stopa inwestycji wynosi ponad 22 proc. PKB, o niemal 6 punktów procentowych więcej niż w Polsce.

Jednym z największych obszarów inwestycji sektora prywatnego były w ostatnich latach odnawialne źródła energii. Szokiem dla przedsiębiorców jest to, że państwo zwleka z modernizacją sieci, co uniemożliwia przyłączenie energetyki odnawialnej. Spółka budowlana Budimex deklaruje, że chciałaby mieć możliwość produkcji 1 GW energii elektrycznej, lecz nie może dojść do 100 MW, ponieważ nie ma zgody na moc przyłączeniową.

Nadzieje na odbicie inwestycji

Zmiana polityczna, jaka nastąpiła 15 października zeszłego roku, budzi nadzieje na odwrócenie wieloletniego trendu. Przedsiębiorcy zauważają, że następuje poprawa wizerunku Polski wśród inwestorów zagranicznych. Liczą na fundusze unijne, z których pierwsza transza trafiła już do Polski. Według szacunków ekonomistów ING BSK, w tym i przyszłym roku wielkość transferów z Unii Europejskiej netto osiągnie ok. 2,7 proc. PKB w porównaniu do 1,6 proc. PKB w 2023 roku.

- Fundusze unijne wpływ na inwestycje będą miały raczej w roku 2025 roku, a może w 2026 roku. Pojawia się obawa, czy w 2026 roku nie spowoduje to przegrzania gospodarki. Ważne, żeby udało się przesunąć deadline ich wykorzystania poza 2026 rok. Dzięki temu unikniemy przegrzania i inflacji. Inne kraje miały sześć lat na wydatkowanie tych pieniędzy; Polska - 2,5 roku - mówił Rafał Benecki.

- Wszyscy czekają (na fundusze unijne - red.) i może zwlekają teraz z inwestycjami. Niepokoi nas przywiązanie przedsiębiorstw do grantów. To czynnik trochę niekorzystny - dodał główny ekonomista ING BSK.

Polska jest bardzo atrakcyjnym krajem dla nearshoringu, czyli przenoszenia łańcuchów dostaw do regionów położonych bliżej głównych ośrodków produkcji. Atrakcyjna staje się także dla inwestycji z Chin, które obawiają się wzrostu ceł i chcą lokować produkcję na europejskim rynku.

- Spektakularne inwestycje Intela w produkcję półprzewodników to przykład, że nearshoring się materializuje. To decyzje o znaczeniu na parę dekad - powiedział Rafał Benecki.

W ocenie ankietowanych przedsiębiorców poprawa zarządzania spółkami Skarbu Państwa, że względu na ich udział w gospodarce, także spowoduje impuls inwestycyjny.

W jakie obszary powinniśmy inwestować?

Jakie sektory powinny przyciągnąć najwięcej inwestycji? Przede wszystkim transformacja energetyczna. Drugim jest cyfryzacja i automatyzacja. W Polsce na 1000 pracujących przypada 70 robotów, gdy w Niemczech - 400, a w Korei Południowej - 1000. Na pewno obszarem inwestycji będzie sztuczna inteligencja, która, podobnie jak automatyzacja, daje szansę zmniejszenia zapotrzebowania na drogą pracę.

- W badaniu przeważają optymiści, uważający, że inwestycje będą rosnąć, szczególnie w dłuższej perspektywie. Nie widać huraoptymizmu - mówił Rafał Benecki.

Jakie są ryzyka dla inwestycji polskich przedsiębiorstw i lokowania w Polsce inwestycji zagranicznych? To najbardziej generalne dotyczy perspektyw gospodarki na kilka lat do przodu. Niektórzy przedsiębiorcy uważają, że głównym ryzykiem jest dłuższe spowolnienie rozwoju. Ten okres może potrwać nawet 5-7 lat.

Wysokie koszty pracy w Polsce studzą entuzjazm zagranicznych inwestorów. Płaca minimalna wynosi 978 euro i jest wprawdzie dwa razy niższa niż w Niemczech, ale bez mała o jedną trzecią wyższa niż w Rumunii. Polskie społeczeństwo jest jednym z najszybciej starzejących się w Europie. Gdyby wojna w Ukrainie trwała cale lata, ryzyka związane z konfliktem ciążyłyby nad Polską.

- Musimy wyjść z pułapki niskich kosztów pracy i iść w kierunku gospodarki innowacyjnej, która będzie kompensować drogą pracę - mówił Rafał Benecki.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polska gospodarka | PKB | inwestycje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »