Decyzja dotycząca ewentualnego zamknięcia projektu powinna wynikać z braku perspektyw biznesowych. Wszystkie dokumenty, jakie są w dyspozycji organów nadzorczych, nie pozwalają na taką konkluzję. Pamiętajmy, że zamknięcie projektu oznaczałoby spisanie na straty pół miliarda złotych zainwestowanych przez Skarb Państwa – mówi Sławomir Bekier, wiceprezes ElectroMobility Poland, firmy odpowiedzialnej za Izerę. Przedstawiciel spółki na łamach Business Insidera zabiera głos pierwszy raz po wyłonieniu nowego zarządu firmy pracującej nad polskim samochodem elektrycznym.
- Dlaczego Izera ma opóźnienia? Wiceprezes spółki wskazuje winnych. I tłumaczy, dlaczego spółka działa dziś "w trybie awaryjnym"
- Odsłania kulisy nadzoru właścicielskiego za poprzedniej ekipy rządowej. I ujawnia też pierwsze ustalenia z audytu wewnątrz spółki
- Potwierdza, że bez pieniędzy z KPO samochód nie powstanie
- Wiceszef Izery potwierdza wcześniejsze ustalenia Business Insidera. I wymienia, czego firma oczekuje od obecnego rządu
- Więcej takich informacji znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Rząd wciąż zastanawia się, co zrobić z Izerą, a w ubiegłym tygodniu doszło do wymiany zarządu ElectroMobility Poland, czyli firmy odpowiedzialnej za kontynuację projektu polskiego samochodu elektrycznego.
Nowe władze spółki zapewniają jednak, że nie są po to, by zlikwidować spółkę. — Do roli likwidatora spółki lepiej nadawałby się prawnik, a nie inżynier, jakim jest Paweł Poneta, obecnie pełniący obowiązki prezesa EMP — mówi w odpowiedzi na pytania Business Insidera Sławomir Bekier, wiceprezes ElectroMobility Poland i członek zarządu ds. finansowych w spółce.
Jego zdaniem zamknięcie projektu wiązałoby się z zaprzepaszczeniem 500 mln zł. — Decyzja dotycząca ewentualnego zamknięcia projektu powinna wynikać z braku perspektyw biznesowych. Wszystkie dokumenty, jakie są w dyspozycji organów nadzorczych, nie pozwalają na taką konkluzję. Pamiętajmy, że zamknięcie projektu oznaczałoby spisanie na straty pół miliarda złotych zainwestowanych przez Skarb Państwa. Działamy roztropnie. Uważam, że projekt i zespół Izera nie powinny być przedmiotem walki politycznej. W dotychczasowe prace zostało włożone mnóstwo wysiłku naprawdę wykwalifikowanych ludzi – mówi nam Bekier.
Były błędy i nieprawidłowości
Przyznaje jednak, że przyszłość Izery, zarówno ta bliższa, jak i dalsza, uzależniona jest od wielu czynników, a na część z nich sama spółka nie ma wpływu. Wiceprezes EMP wymienia błędy, jakich się dopuszczono. – W wyniku opóźnień po stronie właściciela, którym jest Skarb Państwa, 17 listopada 2023 r. spółka musiała wstrzymać prace projektowe. Nie udało się bowiem na czas uruchomić Funduszu Elektromobilności, który w umowie inwestycyjnej jest wskazany jako źródło finansowania kolejnych prac. Zerwanie tej ciągłości jest bardzo niebezpieczne dla projektu i teraz w trybie awaryjnym próbujemy tym zarządzić – ocenia.
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Czytaj także: Rok 2035 to nie będzie koniec aut spalinowych. Ale gigant i tak wieszczy rewolucję. Oto co się zmieni
Zwraca też uwagę nieprawidłowości wokół Izery. — Nieprawidłowości i brak efektywności dotyczą otoczenia projektu oraz nadzoru właścicielskiego. Dla przykładu podam, że wymiana gruntami między Lasami Państwowymi a miastem Jaworzno trwała trzy lata zamiast planowanego pierwotnie roku. Analiza dokumentacji wykazała, że zabrakło raczej dobrej woli i współpracy, a to przełożyło się na znaczące wydłużenie całego procesu. Kolejnym przykładem jest kwestia Funduszu Elektromobilności, z którego miało być finansowane ElectroMobility Poland. Operator funduszu — PFR Ventures — został wybrany w styczniu 2023 r., a sam Fundusz do tej pory nie powstał. Nie można winić spółki za zaniedbania właścicielskie z przeszłości, ale wyzwanie dla nowych władz spółki i ministerstwa jest duże, jeżeli dodamy do tego stopień zaawansowania projektu i liczbę decyzji do podjęcia. Staramy się tym zarządzić optymalnie dla spółki i majątku państwa – mówi nam wiceprezes.
Wyniki audytu
Wiceprezes EMP porusza też kwestię audytu wewnątrz spółki. Ma wynikać z niego, że trudno mieć zastrzeżenia do poprzedniego zarządu. — W spółce kończy się właśnie kompleksowy audyt. Obejmował on zarówno nadzór korporacyjny, analizę postępowań zakupowych, formalny aspekt i celowość wydatków, jak i szczegółową analizę biznesową i techniczną. Pierwsze wnioski można podzielić na dwa wątki, które są tożsame z wnioskami NIK – mówi Bekier.
— Powtarzaliśmy wielokrotnie, że w samej spółce nie ma nieprawidłowości, wnioskami z audytów są raczej rekomendacje usprawnień, które są wdrażane na bieżąco, a nie nieprawidłowości jako takie. Spółka starała się unikać polityki, a wydatki były adekwatne do wyzwań i efektów, jakie przynosiły. W projekcie pracują specjaliści z wielu obszarów. Widać również ogromne zaangażowanie zespołu. Pierwsze wnioski biznesowe co do zasadności kontynuowania projektu są również pozytywne. Czekamy na ostateczne wyniki audytu technicznego harmonogramu – kontynuuje.
KPO albo śmierć
Sławomir Bekier podkreśla, że bez pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy nie ma szans na to, by samochody zjechały z taśm produkcyjnych. — Cały montaż finansowy projektu opierał się na założeniach znacznego finansowania ze środków KPO. Jakiekolwiek zmiany w modelu finansowania na tym etapie są równoznaczne z brakiem możliwości realizacji projektu w ramach umów oraz harmonogramów, jakie w tej chwili jeszcze obowiązują – przyznaje.
Odnosi się także do umowy inwestycyjnej, opisywanej wczoraj na łamach Business Insidera. — Umowa inwestycyjna i aneks do niej pozostają w mocy. Na podstawie tychże umów spółka została zobowiązana do konkretnych prac zrealizowanych w konkretnym czasie. Miały one przynieść efekty techniczne i biznesowe, których analiza stanowiłaby podstawę dalszych decyzji dotyczących finansowania, którego podstawą miało być KPO. 17 listopada ub. roku spółka dostarczyła do KPRM komplet dokumentów, które w późniejszym czasie zostały zaktualizowane o najnowsze analizy biznesowe. Brak uruchomienia kolejnej transzy finansowania ze strony Skarbu Państwa był zerwaniem ciągłości projektowej w kilku kluczowych strumieniach prac i jest wynikiem zaniedbań w uruchomieniu Funduszu Elektromobilności w 2023 r. To jest olbrzymie wyzwanie, przed którym stanęło Ministerstwo Aktywów po przejęciu nadzoru właścicielskiego – uważa.
Dalsza część artykułu pod wideo:
Chińczycy czekają na decyzję
Pytany o dalszą współpracę z chińskim koncernem Geely w świetle wahań polskiego rządu, wiceprezes przyznaje, że liczy na wsparcie ze strony Ministerstwa Aktywów Państwowych. Ma pewną propozycję.
— Podtrzymanie relacji z naszym partnerem technologicznym jest jednym ze strategicznych wyzwań dla spółki. Niebawem chcielibyśmy, aby reprezentanci spółki odbyli w centrali Geely rozmowy na temat dalszej współpracy. Myślę, że kolejnym krokiem w przypadku tak istotnej inwestycji powinny być rozmowy przedstawicieli Ministerstwa Aktywów Państwowych z zarządem Geely. Wierzę, że dojdzie do tego rodzaju rozmów. W walce o współpracę z jedną z najbardziej innowacyjnych chińskich firm mamy mocną europejską konkurencję, ale mamy również silne atuty – mówi Bekier.
Opowiada też o tym, co jest obecnie najważniejszym wyzwaniem dla nowego zarządu. — Przede wszystkim chciałbym, aby działania zarządu i nowej rady nadzorczej przyczyniły się do realizacji projektu. Czas ewentualnych zmian może przyjść po zapewnieniu stabilności finansowej projektu, wejściu w fazę realizacyjną i rozpoczęciu samej inwestycji w Jaworznie – ocenia.
Co dalej?
Wiceprezes EMP zapewnia, że spółka ma środki do bieżącego funkcjonowania. Zmaga się jednak z problemami.
— Spółka nie ma obecnie problemu z płynnością finansową. Posiada zabezpieczone środki, aby funkcjonować. Nie chodzi jednak o trwanie. Ważne są kolejne kroki, które będą nas przybliżać do realizacji kolejnych kamieni milowych. Poprzedni rząd nie zapewnił możliwości kontynuacji projektu i chcę powiedzieć jasno, że czuję, jak duży ciężar spada teraz na nas, żeby nie zmarnować pracy i zaangażowania tych wszystkich osób, które wbrew polityce doprowadziły projekt do miejsca, gdzie on się teraz znajduje. Pracujemy – mówi.
— Najważniejszym zadaniem jest zapewnienie ciągłości działań operacyjnych, utrzymanie relacji z kluczowymi partnerami oraz przyspieszenie prac nad realizacją montażu finansowego zapisanego w umowie inwestycyjnej. Obecnie oprócz audytu działań spółki toczą się intensywne konsultacje międzyresortowe związane z możliwością finansowania przedsięwzięcia ze środków Krajowego Planu Odbudowy – dodaje.
Spółka może mieć też lada chwila problemy kadrowe. — Dużym wyzwaniem jest również uspokojenie zespołu i utrzymanie pracowników EMP — ludzi Izery. Sytuacja medialna wokół projektu nie napawa nadmiernym optymizmem, a bez szerokiego grona ekspertów, jakie udało się zbudować, realizacja tego wymagającego projektu po prostu nie będzie możliwa – opisuje Sławomir Bekier.
Szansa jest
Wiceprezes EMP sądzi, że Izera wciąż ma szansę na komercyjny sukces. — Jestem w branży motoryzacyjnej od ponad 20 lat. Uczestniczyłem w zmianach rynku, których teraz jesteśmy świadkami. Myślę, że najważniejszym czynnikiem, który może doprowadzić do sukcesu Izery, jest współpraca na wielu płaszczyznach i w wielu wymiarach, począwszy od poziomu ministerstw, poprzez cały łańcuch wartości, kończąc na biznesie w Polsce. Polski elektryk może być efektywnym narzędziem wdrażania innowacji sektorowych. Współpraca badawczo-rozwojowa sektora motoryzacyjnego, energetycznego, tworzyw sztucznych przy posiadaniu własnej marki może doprowadzić do skokowego rozwoju tychże branż. Polskę stać na odważne projekty inwestycyjne. Nie ma żadnych przesłanek, żeby twierdzić, że założenia rynkowe spółki są nierealistyczne. Choć oczywiście sam projekt jest bardzo ambitny – mówi.