Joanna Kulig Wielkanoc spędziła w więzieniu. Przeżyła traumę? "Słyszeliśmy krzyki"

Joanna Kulig w 2013 roku spędziła Wielkanoc w niezwykły sposób. Aktorka była wtedy w więzieniu na Dominikanie. Opowiedziała o przeżyciach, jakie jej towarzyszyły.

Joanna Kulig to z całą pewnością jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Ogromną rozpoznawalność przyniosła jej rola w serialu "O mnie się nie martw". To właśnie tam Kulig pokazała szerszej publiczności swój kunszt aktorski i w mgnieniu oka zyskała rzeszę fanów. Obecnie aktorka skupia się bardziej na filmowych produkcjach i trzeba przyznać, że ma ich na swoim koncie całkiem sporo. Nie każdy jednak wie, jak wyglądała Wielkanoc Joanny Kulig w 2013 roku. Okazuje się, że nie było za wesoło.

Zobacz wideo Rozmowa z Joanną Kulig z okazji premiery "Pajęczyny". "Nie grałam jeszcze takiej postaci"

Joanna Kulig wspomina Wielkanoc w zakładzie karnym. Mocno to przeżyła

Nie od dziś wiadomo, że Wielkanoc to czas, który najlepiej spędzać w gronie najbliższych. Wiele osób zjeżdża się wtedy z różnych zakątków świata, aby być ze swoimi rodzinami. W jednym z wywiadów Joanna Kulig zdradziła, że jej Wielkanoc w 2013 roku wyglądała zupełnie inaczej. Aktorka była z dala od domu i z całą pewnością nie było nastrojowo i rodzinnie. 

- To było niesamowite przeżycie, bo i więzienie, i więźniarki były prawdziwe. Raz dochodziły do nas okropne krzyki, a chwilę później jakiś chór śpiewał "Alleluja" - zdradziła Joanna Kulig w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Dlaczego aktorka znalazła się w takim miejscu? Wszystko z powodów zawodowych. Kulig pracowała wtedy na planie koreańskiego filmu "Jib eu ro ga neun gil". Część scen była kręcona w zakładzie karnym o zaostrzonym rygorze na Dominikanie.

Joanna Kulig potrafi się poświęcić dla roli. 2013 rok szczególnie zapadł jej w pamięć

W dalszej części wywiadu aktorka zdradziła, jak wyglądały momenty nagrywania w zakładzie karnym. Okazuje się, że wcale nie było to takie proste. Przed wejściem do więzienia należało spełnić szereg wymagań. Towarzyszyły temu określone procedury. - Kiedy tam wchodziliśmy, zabierali nam wszystko: dokumenty, telefon, a po zakończonym dniu zdjęciowym wychodziliśmy i byliśmy wolni, a one [prawdziwe więźniarki - przyp. red.] tam zostawały. Takie dwie różne rzeczywistości, które uświadamiały, jak łatwo możesz zostać wyizolowanym od społeczeństwa - dodała Joanna Kulig.

Joanna KuligJoanna Kulig Fot. KAPiF

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.